jjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj

czwartek, 27 sierpnia 2009

Króliczek marynarz marzy, aby wypłynąć na wielkie wody :)

Alizee, z okazji swojego setnego posta, rozdaje prezenty.
Do jakiego portu zawinie ten cudny, własnoręcznie przez nią uszyty króliczek? Ano zobaczymy 9.IX. :)

Miłe wyróżnienia :)

I znowu przemiłe i zupełnie nieoczekiwane ... od Ushii i Alewe taki oto znaczek dostałam:

a więc i ja przekazuję go dalej ... zbyt atrakcyjnym blogom, do których zaglądanie grozi porażeniem :)
Wytworki zmorki
Makrofotografia
Zbliżenia
Marzę, więc jestem
Zapach jaśminu
Kuchnia nad Atlantykiem
Palce lizać
Moja kuchnia
Kraków i okolice
Toskania
Ponadto Alewe nagrodziła moje zapiski ... dyrdymały jakieś ... nieśmiałe próby pokazania takich tam wytworów moich rąk:
podaję więc dalej ... i nagradzam takie oto bajeczne i fantastyczne blogi:
Biankowe pasje
My shabby chic
Z nostalgią w tle
Oaza
Le petit bonheur
Teatr Dobrych Klimatów
Green Canoe
Rustic Home
Violcio11
Home Sweet Home
Dziękuję Wam, przemiłe koleżanki ... cieszę się ogromnie, że podoba Wam się to, co oglądacie i czytacie na moim blogu. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy tu do mnie czasami zaglądają :)

wtorek, 25 sierpnia 2009

Szybka robótka i trochę bieli

Wakacyjny czas jeszcze trwa, ale na robótki jakoś go nie starcza. Mimo to wzięłam się za odnowienie starej szafeczki ... oszlifowałam ... w drzwiczki włożyłam lustro - pierwotnie był tam kwiatowy witraż zrobiony z maleńkich kolorowych paciorków, ale jego stan był opłakany - nie udało mi się go odtworzyć :( ... muszę jeszcze dokładniej oczyścić metalowe zdobienia ... polakierować ... może zabejcować. Na gałeczce zawisła pachnąca saszetka wyszyta krzyżykami ... migiem ... bo niewielkich jest rozmiarów ...

Nasz stół ozdabia ostatnio taki oto bukiet ... białe róże ... gipsówka? ... i jeszcze śliczne bielutkie kwiateczki z płatkami jak falbaneczki - no na kwiatach to ja się nie znam - może ktoś z zaglądających tu gości będzie znał ich nazwę?

Posted by Picasa
Szybki post, zdjęcia marne ... a ja biegnę dalej do pracy ... wrzucę pranie do pralki ... małemu zrobię kanapkę ... młoda jeszcze śpi ... a niech śpi, ostatnie chwile wakacji ... chociaż mnie czasu byłoby szkoda na sen, ale nastoletni wiek ma swoje prawa ... a niech tam ... zaraz potem małego do wózka i udam się spacerkiem na targ ... ten ostatni punkt wtorkowego i piątkowego poranka lubię najbardziej ...

sobota, 15 sierpnia 2009

Nie spodziewałam się :)

takiego wyróżnienia ... ja ... raczej moje zapiski ... spodobały się Biance - dziękuję Ci bardzo :) Cieszę się ogromnie, że to co piszę i pokazuję w "Moim wygnanku" jest dla przemiłych moich gości ciekawe i interesujące ... na tyle, że zawieszają wzrok na mojej stronce na chwilkę dłuższą, czytają, komentują ... to jest dla mnie największą nagrodą ...
nagrodą? ale za co? przecież to takie sobie historyje, wynurzenia ... ale cieszy bardzo gdy ktoś to docenia.
Jeszcze raz dziękuję Ci Bianco :)
A oto blogi, które dla mnie są inspiracją i podobają mi się najbardziej ... nie wiem, czy zdołam wyłonić 10 autorek ... no 7 może ... albo chociaż ze 4 ... wszystkie blogi, które widnieją na moim lewym pasku są po prostu the best ... mimo to spróbuję :)
Przekazuję więc wyróżnienie następującym zapiskom (kolejność na liście przypadkowa - wszystkie są cudne i godne uwagi):
Chata Magoda
Ushiilandia
Zakamarek
Dom i Styl
Utkane z marzeń
Jagodowy zagajnik
Dom alizee
Lavande Cottage
White Plate
Tymczasem
te blogi, których tu nie wymieniłam, a do których zaglądam też powinny zostać wyróżnione, ale 10 jest 10 ... uff wybrałam :) Gratuluję oczywiście :)

czwartek, 6 sierpnia 2009

Paris, Paris ...

Jak chyba większość z nas ... moich blogowych koleżanek ... a z pewnością te z nich, których zapiski widnieją na moim bocznym pasku jesteśmy ... niby tu i teraz, ale myślami to tak przynajmniej epokę lub dwie wstecz. Mogłabym ... chciałabym móc przenieść się tak ... za sprawą jakiejś niewidzialnej siły do ... no na przykład w drugą połowę XIX wieku ... na paryskie ulice. Byłam w Paryżu tylko jeden jedyny raz, ale nie rozczarował mnie ... inaczej ... z miejsca mnie zauroczył... swoją aurą, którą wszem i wobec roztacza potwierdził moje wyobrażenia o nim. Ach, żeby jeszcze raz ujrzeć jego lico ... wejść w jego życie, którym tętni ... przejść się Champs Elysees ... odwiedzić Montmartre ... usiąść przy malutkim stoliku pod wielkim platanem ... wypić kawę z puszystą pianą słodkiej śmietanki ... dostąpić zaszczytu celebrowania jego dnia powszedniego ... prawie dwa wieki temu ...
Zabieram Was tam ... za sprawą Jean'a Beraud'a - francuskiego malarza, portrecisty, który w świetnym stylu, z typową dla swojej twórczości swoistą manierą przedstawiał życie codzienne Paryża ... na przełomie wieków.
Poniżej mój ulubiony obraz "La Modiste Sur Les Champs Elysees" - spójrzcie na te detale, (proponuję, aby otworzyć zdjęcia i obejrzeć je w powiększeniu)
A oto i sam artysta ... pisany jego ręką list do przyjaciela Edouard'a Manet'a ... obraz "Paris on the Boulevard, 1890" oraz "On the Boulevard" ...

... "Sortant de la Madeleine" ... "Boulevard des capucines" ... "Parisienne place de la Concorde" ...

... "The Church of Saint-Philippe-du-Roule" ... "Theatre du Vaudeville" ... "The Pastry Gloppe" ...

... to tylko kilka z jego obrazów, na których uchwycił i pozostawił potomnym smak Paryża jaki znał ... a który ja chciałabym poznać ...

Posted by Picasa

środa, 5 sierpnia 2009

To jedziemy dalej?

A więc przedstawiam Trutnov - miasto leżące w Czechach, nieopodal polsko-czeskiej granicy. Zrobiliśmy sobie taką wycieczkę, żeby dzieci zobaczyły jak się jedzie pociągiem :) bowiem do Trutnova kursuje w czasie wakacji weekendowy pociąg. Poza tym okresem połączenia kolejowego z tym miasteczkiem po prostu brak. Dla dzieciaków była to wielka frajda - dla małego, to nawet rozumiem - pierwszy raz widział pociąg i nim jechał, a córka? Jak była mała to owszem jeździliśmy z nią pociągami w najdalsze zakątki Polski, ale pewnie zdążyła o tym zapomnieć. A co pamięta? Ano, podczas naszego pobytu w Disneylandzie w Paryżu ... zaraz na samym początku naszej tam bytności ... wybrałam się z nią na kolejkę górską - co mnie podkusiło? do dzisiaj nie wiem, bo tego typu atrakcji zawsze unikałam ... najzwyczajniej bałam się ... mam lęk wysokości ... ekstremalne doświadczenia nie są dla mnie - no ale stało się i ... wsiadłyśmy ... ja z 10-latką wówczas ... mój M. został na "brzegu" ... i dobrze zrobił. Przejażdżka była ... niesamowita to za mało powiedziane, to było straaaaaszne, modliłam się tylko, żeby dojechać do końca, żeby nas nie wyrzuciło z siedzeń - a ślizgałaśmy się po nich niemiłosiernie ... wiem, siła odśrodkowa, ale wtedy nie przekonywało mnie to wcale. Jakoś ukończyłyśmy, bez zawału serca, tę wycieczkę. Efekt był taki, że Karola bała się wejść na jakąkolwiek atrakcję, których jest tam co niemiara. Nawet dwa dni później, gdy wybraliśmy się do Paryża kolejką podmiejską kurczowo się trzymała i miała strach w oczach. Ale za to wspominać mamy co, a mój M. nie wie co "stracił" :) ... No tak, znowu zboczyłam z tematu. Wracamy do Trutnova. Tym razem Karola była przejęta przejażdżką pociągiem, ale tak normalnie ... bez fajerwerków. W czasach, gdy podróżuje się, z reguły, własnymi samochodami, bo z dziećmi jest tak wygodniej, pociąg może być jakimś rodzajem atrakcji. Dojachaliśmy. Miasteczko ... urokliwe, czyściutkie, zadbane, kamieniczki wyremontowane. Jedyny minus? Fakt, że trafiliśmy tam w tzw. długi weekend. Poniedziałek Czesi mieli wolny - jakieś święto. Efekt? Większość sklepików, restauracji, lodziarni, itp. przybytków było pozamykanych :( Mieszkańcy postanowili wynieść się na całe trzy dni za miasto ... na zieloną trawkę. Pojedyncze osoby, które spotykaliśmy po drodze okazywały się być polskimi turystami - ale wielu ich nie było, a szkoda, bo miasteczko warte jest odwiedzenia.

Pokrótce opiszę, co widać na zdjęciach. Pociąg relacji Jelenia Góra - Trutnov ... to już wiecie :) Wychodząc z dworca przechodzi się przez kamienny most pod którym przepływa rzeka Upa.


Do rynku można dojść jedną z wielu malowniczych uliczek wyłożonych kocimi łbami lub ewentualnie granitową kostką. Staromiejskie kamieniczki są odrestaurowane, ładne, kolorowe, nieodrapane ... zadbane. Pierwsze wzmianki o Trutnovie datują się na XIII wiek. Zabudowa, która zachowała się do dzisiejszych czasów to wiek XVI i późniejsze, aż do początku XX stulecia.




Z miasteczkiem związana jest legenda, podobnie jak z naszym Krakowem. Dawno, dawno temu w okolice Pogórza Karkonoskiego zamieszkałego przez okrutnego smoka przybył dzielny rycerz Albrecht z Trautenbergu, który w odważnej walce pokonał bestię i założył gród - osiadł w nim na stałe. Od jego nazwiska wzięła się nazwa miejscowości. To tak w krótkim streszczeniu.



Knedlików, tak znanych ... a czy smacznych? ... nie udało nam się tym razem zjeść. W tych restauracjach, które przyjmowały zgłodniałych gości nie serwowano ich. A może my byliśmy zbyt późno ... wszędzie gdzie wchodziliśmy kiwano głową i kelnerzy mówili coś o "minutkach". No, ale w końcu obiad ... późny obiad zjedliśmy ... smaczny był ... czeskim piwem popiliśmy ...


Posted by Picasa

wtorek, 4 sierpnia 2009

Jeśli można ...

... to zgłaszam do konkursu swój drugi bukiet.

Dzisiaj u nas dzień pochmurny. Ciepło, ale słońce nie wyjrzało zza chmur nawet na chwilkę. Z samego rana odwiedziłam, ze swoją najmłodszą latoroślą, targ. Jak zwykle kupiliśmy piękne, pachnące, jędrne warzywka i owoce. A wracając w ten mglisty poranek do domu nie mogłam się oprzeć pokusie, aby nie zerwać trochę przydrożnego kwiecia ... zwłaszcza, że takim słonecznym kolorem się do mnie uśmiechało:)

Pięknie rozjaśnił i rozweselił się nasz stół. Aż miło zerkać, raz za razem, na takie nasze małe słoneczko.

Posted by Picasa

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

A co mi tam :)

Alewe i Anne zorganizowały konkurs na najpiękniejszy, własnoręcznie ułożony bukiet kwiatów. Postanowiłam - późno, bo późno - ale wziąć udział w zabawie.
Oto i on. Taki jak lubię. Sielski. Trochę romantyczny. Delikatny. Rośliny zerwałam oczywiście na łące. Ułożyłam ... wielkie słowo, raczej wrzuciłam :) do starego wazonu mojej babci.

Mam do tego szklanego wazonu ogromny sentyment. Widnieją na nim gałązki konwalii. Do takich łąkowych, a także wiosennych bukietów nadaje się idealnie. W wazonie tym babcia, od kiedy pamiętam, zawsze miała jakieś kwiaty ... jej ulubione to herbaciane róże i one królowały na stole. Wiosną wazon zamieszkiwały oczywiście konwalie :) Zerwane w ogródku - pamiętam, że rosły tuż przy schodkach prowadzących na oszkloną werandę starego, drewnianego domu ... takiego z charakterem jak ja to mówię. Latem natomiast były to różnokolorowe lilie ... białe, żółte, różowe ... które przy wąchaniu brudziły nos :) ... I znowu wzięło mnie na wspominki ... ale już tak mam :) Żywię tylko nadzieję, że nie zanudzam Was tymi opowieściami? Bo obiektywna w tym względzie na pewno nie jestem. Wspomnienia żyją we mnie i są nadal mocno kolorowe ... nie wiem, czy z wiekiem :) nie coraz bardziej ...

Posted by Picasa