Od czego zacząć pierwszy post w Nowym Roku? Trochę późno jak na pierwszy noworoczny wpis, ale lepiej późno niż ... później :) Tak więc może zacznę od podziękowań? A te należą się Wam ... tym wszystkim, którzy do "Mojego wygnanka" zaglądacie i zostawiacie ślad swojej bytności - bądź w formie komentarzy, bądź też poprzez maile. Miło mi niezmiernie, że to co robię, piszę, pokazuję kogoś obchodzi ... że może ktoś z zaglądających do mnie gości czerpie z tych wizyt choćby niewielką przyjemność - bardzo chciałabym, żeby tak właśnie było :) Cieszy mnie to przeogromnie, bo czymże byłby blog ... nie tylko mój, ale w ogóle blogowy świat, gdyby nie było czytających i podglądających ... Tak sobie przeglądałam ostatnio moje wpisy od tego najświeższego do najstarszego - za trzy miesiące to będzie już dwa lata mojej przygody z blogspotem - i ... nawet jestem zadowolona z tego co zobaczyłam, co sobie przypomniałam, bo pamięć ludzka jest ułomna ... a ten blog pozwala mi niezapomnieć ... I to jest w tym wszystkim najważniejsze ... uchronić od zapomnienia ... Dziękuję za Waszą pamięć i miłe słowa, które do mnie docierały przez ten cały okres mojego blogowania - chociaż krytyka także jest mile widziana, bo to ona hartuje nasze dusze - wierzę, że właśnie rozpoczęty 2011 rok także będzie pod tym względem nie gorszy niż dwa poprzednie :) Mam nadzieję, że nie zanudzam Was moimi wpisami. Staram się, aby były atrakcyjne zarówno dla mnie - ku pamięci, ale także dla moich gości - może stało się i tak, że ktoś z Was zainspirował się tym czy owym podczas wizyty w "Moim wygnanku". Jeśli mogę sobie czegoś w tym Nowym Roku życzyć, to życzę sobie takich wspaniałych gości jak dotychczas i zachęcam tych, którzy może przez przypadek na mój blog trafili, aby zostali chwilkę dłużej ... marzę o tym, żeby wiele z Was poznać osobiście ... zobaczymy, może uda się to w tym roku zrealizować ... :)
**************
Ponieważ jeszcze sprzed świąt mam twórczego lenia, więc handmadowo nic szczególnego do pokazania nie posiadam. Wykpię się tymczasem rudawskimi kadrami. Wiele ich nie ma, bo i pogoda nie dopisała na wędrówki - mróz około 10 st. C, przy tym spory wiatr zniechęcały do wychodzenia za próg domowego ciepełka. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie wyciągnęła moich panów na zimową tułaczkę :) Za to po powrocie ze spaceru świąteczne smakołyki migiem znikały ze stołu. Zdjęcia są w naturalnych szaro-białych kolorach ... z kapką czerwieni na sam koniec. Taka pora roku - nareszcie białe święta Bożego Narodzenia ... tylko słoneczka brakowało ...
Ale żeby nie było, że tak na maksa mnie ta niemoc twórcza opanowała, pochwalę się moimi - nareszcie skończonymi - zimowymi poduchami. "Na zdjęciach powyżej pada śnieg ... generalnie od półtora miesiąca z hakiem pada prawie non stop, to i na poduszki także śnieżynki zleciały :)" - ten tekst napisałam już jakiś czas temu, bo bieżący post powstaje już ponad tydzień ... prawie dwa i niestety stwierdzenie to zdążyło się "nieznacznie" :) zdewaluować - śnieg stopniał, pozostały góry czarnego pośniegowego błota, z nieba siąpi deszcz, jest szaro i ponuro. Ale poduszki skończone ... będą czekały na ponowne opady śniegu, bo Pani Zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa ...
Poszewki kupiłam gotowe za kilka złotych w jednym z sieciowych sklepów - grubo tkany len doskonale nadał się do wyszycia na nim gwiazdkowego wzoru. Oczywiście królują krzyżyki, bo inny rodzaj haftu jest mi, póki co, nieznany :) Dodatkowo ozdobiłam poszewki taśmą z ząbkami. Efekt sami oceńcie ... :)
I jeszcze na koniec świeżynka ... dzisiaj przyniesiona z kiosku - najnowszy numer "Werandy", a w nim jak zwykle same cudeńka ... piękne wnętrza, a wśród nich te, które najbardziej mnie urzekły ... popatrzcie sami ...
... to prowansalskie poddasze w Kazimierzu nad Wisłą. Pokazuję tylko kilka zdjęć - to taka zachęta, abyście moi drodzy goście zajrzeli do lutowego wydania "Werandy". Ale ... kogo ja namawiam, przecież my wszystkie jak jeden mąż ;) uwielbiamy przeglądać tego typu magazyny wnętrzarskie. Ja to robię wciąż i na nowo ... wertuję kartki tych świeżo kupionych, ale też tych już po wielokroć przejrzanych. Zbieram je z umiłowaniem i gromadzę hurtem niemalże ... tylko dlaczego miejsca w moim mieszkanku wciąż tak mało?
Tym optymistycznym stwierdzeniem żegnam się z Wami Kochani i zapraszam do zostawiania śladów Waszych odwiedzin u mnie, bowiem z blogowych statystyk wynika, że stronkę tę dziennie odwiedza pokaźna liczba internautów ... zachęcam zatem do ujawnienia się tych, którzy do tej pory może nie mieli odwagi ... z miłą chęcią Was poznam :)
Labarnerie
Poduchy mnie zauroczyły, ale Ty właśnie taka jesteś, że co Ci nie wpasnie w łapki to na swoją modłę musisz przerobić:))Jestem niemiłosiernie ciekawa co to za wnętrze z Werandy... ja "gazetów" nie kupuję:) Wnętrzne piękne:) I ten fotel...
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Piękne zdjęcia. Poduchy wyhaftowałaś wspaniale !!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają !!! Dziękuję za tyle ciepłych słów Kochana :)Mój domek wygląda na tych fotkach jakby wyskoczył prosto z WERANDY ;)
Buziaki.
Piękne poduszki, ten wzór jest bosssski. Pozwolisz, że odgapię :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia urocze, nie wiem jak to się stało, ale polubiłam zimę ;-))))))
Po Werandę gnam oczywiście, bo jest to jedno z lepszych pism :))
Domek Jolanny rewelacyjny, he też taki mam :))
Ściskam :))
Rewelacyjnie wyglądają te poduchy z haftem, świetny też domek od Jolanny :)) Czy ewentualnie mogłabym poprosić o podzielenie się tym pięknym wzorem z poduszek...? Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za Wasze tak miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńAlizze i Annasza proszone są o podanie maila - z miłą chęcią prześlę wzorek :)
Joluś, ten domek z pewnością jeszcze nie raz mi posłuży jako model do "sesji forograficznych" :) teraz tak na szybko było, ale spodobał mi się efekt "wyskakiwania" z werandy :) buziaczki
Lambi, werandę polecam - możesz przeglądać ją w internecie - jest na co popatrzeć i czym się zainspirować, a do swojego uroczego domku z pewnością niejedno byś zaadaptowała :) Ja mam nadzieję już latem zacząć dopracowywać pierwsze pomieszczenie w rudawskim Starym Młynie ... póki co remont trwa, pomalutku, ale do przodu :)
I Tobie wielkie dzięki za to, że można tutaj zaglądać, zatrzymać się na chwilę, zaczytać, nacieszyć oko pięknymi fotografiami, pozazdrościć cudnych okolic i wpaść zachwyt nad lnianymi poduchami..są śliczne:) wszystkiego dobrego:)))
OdpowiedzUsuńmiło mi zawsze zaglądać na Twój inspirujący i ciepły blog,
OdpowiedzUsuńpoduchy lniane wymiatają...wołam do męża i chwalę, że te Twoje poduchy wprost do naszego pokoju...;-)))he, he...
Pozdrawiam serdecznie.
PS...ja jutro szoruję po werandę...na osiedlu już ni ma...czyli wzięcie ma ;-)
cudowne zimowe zdjecia, poczulam sie jakbym byla na moich Mazurach, widoki tak samo piekne.
OdpowiedzUsuńA podusie rowniez zimowe, przynajmniej mnie tak sie kojarza, bardzo skandynawskie w swojej prostocie!
Pozdrawiam cieplo z Italii
Basia
Cudne poduchy,i w ogóle piękne zdjęcia..rozmarzyłam się:)
OdpowiedzUsuńJakie piekne widoki! A poduchy rewelacyjne! Pieknie to zrobilas! Z tym domkiem nie bardzo zrozumialam... robi je Jolanna, tak? Juz patrze na jej blog.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze napisalas o werandzie w online, bo bardzo ja lubie, a tu nie mam do niej dojscia. Dzieki. :)
Pozdrawiam!
Dagi
thanks for those lovely moments!!!
OdpowiedzUsuńSuper scenic.
OdpowiedzUsuńI like pillows.
Hug.
EDA
Dziękuję wszystkim za to, że odwiedzili mój blog, poczytali, pooglądali i kilka słów komantarza zostawili :)
OdpowiedzUsuńThank you all, that you visited my blog, that you read and looked at this post. Thank you for your all comments. I invite you to visit "Moje wygnanko" regularly.
Poduszki pierwsza klasa i chyba nie moglabym sie z nimi rozstac przez caly rok a nie tylko w zimie. Ubolewam tez, ze moge czytac Werande tylko od przypadku. O ja biedna,nieszczesliwa!!!
OdpowiedzUsuńPodglądam z przyjemnością :))) Poduszeczki pierwsza klasa :) Czekam na nowinki z wygnanka :)
OdpowiedzUsuńPięknie prezentują się Twoje poduszki i ten haft.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomaszowa:)