Drogą, dróżką, drożynką podążamy przed siebie.
Odkrywamy co chwilę nowe wiosny tchnienie.
To ona nas ku temu zachęca, a do przodu popycha cieplejszy promyk słońca ...
Ależ mi się dzisiaj zrymowało :) Dziecinnie troszkę, banalnie, ale co tam ... Wiosna wyłuskuje z nas nawet najgłębiej skrywane okruchy romantymu. I tak oto powstają rymowanki na jej cześć :)
Zabieram Was dzisiaj kochani na spacer po bezdrożach ... Gdy chce mi się tak bardzo mocno odpocząć od codziennego miejskiego zgiełku, a sposobności na dłuższy wyjazd gdzieś w nieznane brak, to zabieram rodzinę na oddalone od naszego domku o jakieś 6 - 8 kilometrów tzw. Górki Szymona. To taki nasz "mini rezerwat", gdzie bez żadnego skrępowania można napawać się młodziutką zielenią i śpiewem ptaków pośród traw. Gdzie można usiąść na brzegu jeziorka, albo tuż nad taflą leniwie płynącej rzeczki i podziwiać taniec dzikich kaczek i mew. Gdzie można wspiąć się na piaszczystą wydmę, rozłożyć na piasku i zgadywać jakie kształty przybierają białe obłoki sunące po błękitnym niebie ... albo wpatrzeć się hen daleko, w horyzont i w zamyśleniu odkrywać swoje najskrytsze marzenia. Cóż więcej potrzeba nam do szczęścia w ciepły i słoneczny wiosenny dzień? Tak było tydzień temu ... Niech te zdjęcia same opowiedzą każdemu z Was własną historię i odkryją Wasze wspomnienia ... a może marzenia? ...
A ja ... jak zwykle w takich przypadkach zadumałam się ... Kto też mieszkał w tym domku, dlaczego już nikt nie spaceruje po otaczającym go ogrodzie ... Nikt nie otwiera drewnianych okien ... śnieżnobiałych firanek nie muska wiosenny wiaterek ... Czerwono kwitnąca pelargonia nie wygrzewa się na skąpanym w słońcu dębowym parapecie i nie wygląda z zaciekawieniem na zewnątrz ... Pomiędzy wysokimi drzewami na rozpiętym sznurku już nie powiewa ręcznie dziergany obrus i haftowane serwetki ... Oczami wyobraźni widzę, jak leciwa, już mocno pomarszczona nieduża kobietka, od której bije jednak jakieś wewnętrzne światło, siedzi na ustawionej przed domkiem ławeczce i w zamyśleniu spogląda raz za razem ... to na robótkę trzymaną w swoich dłoniach, to na kwitnącą magnolię ... jej myśli błądzą gdzieś w zamierzchłych dla mnie czasach ... i nagle uśmiecha się tak łagodnie ... aż promienieje cała ... by po chwili znowu zaduma owładnęła jej lico ... Wszystko minęło, a jednak czas zatrzymał się ... wspomnienia wracają ... ze zdwojoną siłą. I tak na przekór, im więcej wody w rzece upłynęło, tym te wspomnienia są żywsze. Co raz przeżyjemy, to już na zawsze w nas pozostanie ... Na tym chyba polega czar wspomnień ...
Pięknie napisałaś :)
OdpowiedzUsuńI cudnymi zdjęciami nas dzisiaj uraczyłaś.
Przecudnej urody domek i u mnie wywołał lawinę pytań. Rozmarzyłam się... :)
Wielkie dzięki za spacerek.
Pozdrawiam serdecznie :)
Przepięknie :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKasiu,tak pięknie napisałaś ,że rozmarzyłam się!
OdpowiedzUsuńI takie cudne zdjęcia!
Pozdrawiam
Pieknie.
OdpowiedzUsuńZdjecia rewelacyjne.
piękny spacer,,i śliczne zdjęcia
OdpowiedzUsuńUczta dla oczu !!! Piękny spacer :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
ale Ci sie zebralo na chwile sentymentale ale wlasciwie to nic dziwnego w takich okolicach :)
OdpowiedzUsuńCudownie ujęłaś w słowa...Fantastyczne miejsce na spacer ! Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPiękne uroczysko! A domek po prostu bajkowy, tajemniczo schowany w starym ogrodzie, aż chciałoby się ocalić go od zapomnienia. My tak mieliśmy z naszym domem. Jakby nas przyzywał do siebie, żeby nie dać mu zginąć. Rozmarzyłam się. Piękne zdjęcie, piękny wpis.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam takie miejsca na beztroskie spacery, gdzie rodzima przyroda rozbudza romantycznego ducha. Piękne Twoje zdjęcia, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń