jjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj

sobota, 25 kwietnia 2009

Taka sobie ścieżka

Piaseczno nie jest moim rodzinnym miastem. Nie wiążą mnie z tą mieścinką żadne wspomnienia, brak jest jakichkolwiek sentymentów. W to podwarszawskie miasteczko rzuciły moją rodzinę względy "służbowe". Mieszkam tu zaledwie od 5 lat. Moje poznawanie okolicy wiązało się do tej pory ze zwiedzaniem okolicznych sklepów, szkoły, do której chodzi córka, przychodni zdrowia, apteki, banku oraz różnych urzędów, do których odwiedzania zmusza nas życie - i to by było na tyle. W weekendy staraliśmy się wyjeżdżać na "zieloną trawkę" poza nasze miejsce zamieszkania. Mam jednak nadzieję, że kiedyś dane mi będzie odnaleźć swoje miejsce na ziemi, gdzie zapuszczę korzenie na dobre i nie będzie mi się chciało szukać czegokolwiek innego. Jednakże moja pasja poznawania oraz fakt, że będąc na urlopie wychowawczym mam trochę więcej czasu na włóczykijowanie spowodowała odnajdywanie i odkrywanie, w tej niezbyt urodziwej mieścinie, zakątków wartych zobaczenia.


Ostatnio, przy okazji załatwiania pewnych spraw w pewnym urzędzie oddalonym od naszego mieszkanka o jakieś 40 minut piechotką - z uwagi na piękną, słoneczną, wiosenną pogodę - zachciało nam się spaceru. Na końcu cichej uliczki za urzędem zobaczyliśmy ni to skwer, ni to lasek - jakieś drzewa, weszliśmy na zarośniętą, zaniedbaną ścieżkę.






Po chwili naszym oczom ukazał się nietypowy, jak na Piaseczno, widok:



Wiedzeni ciekawością podeszliśmy bliżej do budynku:



Mogliśmy już zobaczyć, pomimo ogromnych zniszczeń i zaniedbania, piękne detale zabudowania: kute balustrady, rzeźbione zwieńczenie drewnianego ganku i balkoniku, pięknie ozdobioną murowaną elewację: oraz drzwi, których od dawna chyba już nikt nie używa:



Obeszliśmy nasze znalezisko dookoła:



Budynek okazał się faktycznie w bardzo złym stanie technicznym, chociaż - o dziwo - nie na tyle w złym, aby nie mógł być zamieszkały. W oknach wiszą firanki, na parapiecie stoją paprotki i pelargonie. Oczami wyobraźni ujrzałam, otoczony pięknym ogrodem, romantyczny dworek, przed którym stoi powóz zaprzężony w dwa kasztanowate konie. Cóż to za budynek, kiedy powstał, z czyjej inicjatywy, jakie funkcje pełnił? Te pytania musiały poczekać do naszego powrotu do domu. Rozejrzeliśmy się dookoła. Ponad dachem dworku wznosiły się wiekowe drzewa, ogromne lipy, kasztanowce. Uroku dodawały misternie powyginane gałęzie dębów:




Tak ... te drzewa na pewno niejedno widziały i słyszały. Pospacerowaliśmy sobie jeszcze pomiędzy nimi, popodziwialiśmy budyneczek, powyobrażaliśmy sobie historie z nim związane, po czym poszliśmy jeszcze dalej - w głąb lasku. I tam czekała na nas jeszcze nie jedna niespodzianka, ale o tym napiszę innym razem.

Po powrocie do domu, gdy dzieciarnia zaległa w łóżeczkach, ja zaległam przed komputerem. Zaczęłam szukać jakichkolwiek informacji na temat odnalezionego dworku.

Okazuje się, że to wybudowany/lub odbudowany ok. 1800 roku domek myśliwski. Znajduje się w Parku Chyliczkowskim. W tym to właśnie domku zatrzymywał się Książę Józef Poniatowski, gdy przybywał na polowania w chyliczkowskie i konstancińskie lasy. Od tych wydarzeń wzięła się, używana do dziś, nazwa dworku - "Poniatówka". Kilka stuleci wcześniej, w XVI wieku, z inicjatywy Aleksandra Sułkowskiego - ówczesnego starosty piaseczyńskiego - na terenie dzisiejszego Parku Chyliczkowskiego, wybudowano pałac mający służyć jako rezydencja królewska. Lubiła w nim wypoczywać i "wczasować się" Anna Jagiellonka. Z myślą o łowach w pobliskich lasach, przybywał do pałacu także Król Stefan Batory oraz jego następcy. "Głównym elementem rezydencji był piętrowy budynek pałacu z dwiema oficynami. Wjazd prowadził przez bramę, przy której wzniesiono dwa budynki kordegard. Na osi widokowej wybudowano sztuczny kanał, obok sadzawkę i altanę. Ten barokowy ogród o pow. 6 ha przekształcono później - w duchu romantycznym na park krajobrazowy". Z tych to czasów zachował się "nasz" romantyczny domek. Kompozycja, pięknego niegdyś parku, dzisiaj jest słabo czytelna. Zachowały się jedynie pojedyncze drzewa: lipy i dęby. "W 1839 r. Dobra Chyliczki, do których należała "Poniatówka" zostały zlicytowane. Majątek ośmiokrotnie zmieniał właścicieli, aż do roku 1891, kiedy został nabyty wraz z 4 włóknowym gospodarstwem przez hr. Cecylię Plater-Zyberkównę. Ona to ufundowała i założyła w Chyliczkach żeńską Szkołę Gospodarstwa Wiejskiego. "Poniatówka", jako budynek szkolny, pełniła funkcje mieszkalne dla nauczycielek, a następnie dla dziewcząt.

Dzisiaj w Parku Chyliczkowskim odbywają się różne "gminne" uroczystości, czasami jakieś koncerty. "Poniatówka" jako zabytek jest chroniona prawem, jest nadal zamieszkiwana, ale jej stan pozostawia wiele do życzenia. Chciałoby się krzyczeć: władze Piaseczna - dbajcie o nasze zabytki, póki jeszcze nie jest za późno!

Tak oto zwykły, popołudniowy spacer, w zwykłej, z pozoru nieciekawej mieścinie zamienił się w lekcję historii. Ścieżka, w którą weszliśmy okazała się prawdziwą ścieżką dydaktyczną.

A co jeszcze spotkaliśmy na swojej drodze - to już następnym razem:)

2 komentarze:

  1. Tu pod Warszawą jest sporo ciekawych obiektów, sporo starych willi i dworków.
    Również wybieram się na mały rekonesans po okolicy.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna lekcja historii. Z przyjemnością poczytałam i pooglądałam :-)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz ślad swoich odwiedzin :)